Straż Miejska przesiada się na konie

Od 1 czerwca starogardzcy strażnicy miejscy ulice patrolować będą konno. Nie zobaczymy ich już w samochodach ani na wysłużonych rowerach. Wszystko w ramach programu „Dla dobra środowiska”.

Strażnicy już od 1 lutego poznają tajniki jazdy konnej. – Początki nie były łatwe. Mieliśmy trochę obaw. Jednak szybko okazało się, że z końmi też można się „dogadać”. Myślę, że nawiązaliśmy już nić porozumienia i wzajemnie się polubiliśmy – mówi komendant Straży Miejskiej Jarosław Cysarczk.

Tuż po rozpoczęciu szkolenia nie tylko strażnicy miejscy z delikatnym lękiem podchodzili do koni. One także nie czuły się zbyt pewnie, widząc umundurowanych, nieznanych sobie wcześniej ludzi. Teraz jest już dużo lepiej. Konie nie płoszą się na widok komendanta, a jego zastępca na widok koni. – Owszem… przyznaję, trochę się bałam, ale teraz koń, z którym ćwiczę jest niemal moim najlepszym przyjacielem. Nie wyobrażam sobie dnia bez spotkania z nim. Czuję, że on też mnie polubił – przyznaje zastępca komendanta Krystyna Kwidzińska-Kulas. Kolejny raz okazało się zatem, że „nie taki diabeł straszny, jak go malują”. Po początkowych oporach, teraz strażnicy na treningi przychodzą chętnie. Wcale nie spieszy im się, żeby lekcje jak najszybciej się kończyły, a wcześniej bywało różnie.

Konie także przechodzą szkolenie. Są intensywnie przygotowywane do nowej pracy. Zapału mają sporo, więc powinny okazać się świetnymi pracownikami Straży Miejskiej.

Program „Dla dobra środowiska” stworzony został przede wszystkim z myślą o czystości powietrza. Zakłada on obniżenie ilości spalin do niego wydalanych. Żeby było to możliwe, Straż Miejska musi zrezygnować z poruszania się samochodami. W akcję włączył się Miejski Zakład Komunikacji. Dyrektor obiecał przygotowanie stajni, w których konie będą mogły odpoczywać. Przynajmniej do czasu, gdy w garażach nie staną nowe autobusy, które Miasto kupi w ramach budowy węzła integracyjnego. Z karmieniem też nie będzie problemu, bo skoszonej trawy u nas pod dostatkiem. Warunki konie będą miały więc komfortowe. Wiadomo przecież, że wypoczęty i najedzony pracownik to dobry pracownik.