Projektują, wycinają, tłoczą, złocą, składają, sklejają, a nawet szyją – wszystko robią praktycznie ręcznie. Materiałem ich obróbki jest papier. We wtorek, 11 lutego o tym, jak misterną robotą jest zrobienie opakowania na próbkę perfum przekonali się prezydenci Janusz Stankowiak i Tadeusz Błędzki. Ugościł ich właściciel firmy Merkury Ateliers – Włodzimierz Bożyk.
Firma Merkury Ateliers schowana jest w podwórku pomiędzy ulicą Kościuszki a Pomorską w Starogardzie Gdańskim. Działa od początku 2008 roku. Oprócz części administracyjnej składa się z hali magazynowej i produkcyjnej. Pracuje w niej blisko 100 starogardzian. Właścicielem jest gdynianin Włodzimierz Bożyk.
W ramach prowadzonego od 2015 roku cyklu spotkań z lokalnym biznesem we wtorek, 11 lutego odwiedzili go prezydent Janusz Stankowiak oraz jego zastępca – Tadeusz Błędzki. Z ramienia Starogardzkiego Klubu Biznesu Związku Pracodawców towarzyszył im Henryk Kinder prezes firmy Polmet.
Goście zwiedzili dokładnie cały zakład, począwszy od otoczenia poprzez dział administracyjny, halę magazynową, produkcję, a skończywszy na zapleczu socjalnym.
– Kiedyś na tej działce była kuchnio-jadalnia Centry. W miejscu, gdzie dzisiaj stoi hala było grzęzawisko porośnięte trawą. Wszystkie obiekty, które teraz widzicie, są nowe. Wykorzystaliśmy każdy centymetr tej działki i nie ukrywam, że powoli zaczyna nam brakować miejsca. Dla samochodów ciężarowych zrobiliśmy wjazd od ul. Pomorskiej, dla samochodów osobowych od ul. Kościuszki. Jako jedyni użytkujemy gminną drogę wewnętrzną, która biegnie przez całą działkę – powiedział Włodzimierz Bożyk.
Podczas spaceru po zakładzie odwiedzający szczególną uwagę zwrócili na rozwiązania techniczne, jeśli chodzi o wykorzystanie powierzchni produkcyjnej, system zabezpieczeń w tym ppoż, mechanizm ogrzewania, a także dostosowanie niektórych pomieszczeń do wymagań i oczekiwań klientów.
Najwięcej czasu spędzili na produkcji, przyglądając się poszczególnym etapom powstawania opakowania na próbkę perfum. Dowiedzieli się przy okazji, że firma współpracuje głównie z zagranicznymi producentami liczących się marek w branży kosmetycznej i odzieżowej, jak Chanel, Paco Rabanne, Thierry Mugler czy inne. Produkuje dekoracyjne lub firmowe opakowania na ich produkty, najczęściej próbki perfum lub kosmetyków, luksusowe torebki z naturalnymi sznurkami biodegradowalnymi, torebeczki na zapasowy guzik, które wpinane są do markowych ubrań, finezyjnie otwierane pudełeczka i pudełka, zawieszki, zakładki do książek, a nawet kartki i albumy. Wszystko wykonuje z wysokiej jakości papieru, który poddawany jest szeroko rozumianej obróbce. Papier do swoich produktów sprowadza z Włoch, Francji lub Anglii.
– W Polsce takich wyrafinowanych papierów jeszcze się nie produkuje – wyjaśnił Włodzimierz Bożyk i dodał, że największa produkcja w zakładzie odbywa się w okresie letnim, kiedy spływają zamówienia na produkty świąteczne.
Właściciel pokazał i wyjaśnił gościom na czym polega praca na poszczególnych stanowiska jednej linii produkcyjnej. Zaznaczył, że firma przystępując do produkcji konkretnego zlecenia np. opakowania dla marki Chanel, jest rejestrowana u klienta i cały czas monitorowana, aby żaden produkt nie wypłynął na zewnątrz. – W dzisiejszych czasach problemem nie jest podróbka, ale nielegalna cyrkulacja legalnych opakowań – powiedział gospodarz. – Podrobienie takich opakowań jest na tyle trudne i kosztowne, że się nie opłaca, chociaż zdarzają się takie przypadki – dodał.
Dalej wyjaśnił, że proces zaczyna się od projektu i stworzenia wzoru opakowania, które przygotowuje dwóch projektantów. Potem powstaje matryca, która zaimportowana do maszyny, pozwala wykroić z kartki papieru idealnie wyrysowany szablon opakowania i wytłoczyć na nim markę firmy wraz z potrzebnymi informacjami. Dodatkowo, jeśli wymaga tego klient, papier jest odpowiednio złocony. Dalej panie w dziale produkcyjnym składają szablony w pudełka, torebki czy inne opakowania, sklejają je bądź za pomocą kleju, bądź taśmy dwustronnej, uzupełniają pianką, aby kosmetyk nie wypadł i przekazują do działu kontroli jakości. Wszystko praktycznie robią ręcznie, czasem po dziesiątki tysięcy egzemplarzy. Mechanicznie tylko wycinają, tłoczą, złocą, dziurkują i nakładają klej.
Odwiedzający sporo czasu spędzili w dziale kontroli jakości, gdzie sprawdzane jest każde jedno opakowanie. Prezydenci z zaciekawieniem słuchali wyjaśnień, na czym polega kontrola, co się sprawdza i w jaki sposób.
– Z racji tego, że praca, którą wykonują pracownicy, wymaga dużych umiejętności manualnych, ogromnej precyzji, konsekwencji i skupienia, wszystkie pomieszczenia przeznaczone do produkcji są dostosowane do obowiązujących standardów i systematycznie poddawane audytom naszych klientów. Musimy dbać o jakość i porządek, bo nasi odbiorcy są niezwykle wymagający. Na szczęście zespół, z którym współpracuję, jest bardzo zdyscyplinowany. Niektóre panie i panowie pracują z nami od samego początku. Każdy pracownik ma świadomość, że produkty, które wykonujemy, muszą być pod każdym względem perfekcyjne. Inaczej klient ich nie odbierze, a firma straci renomę – wyjaśniał dalej gospodarz spotkania. – Zdarza się też tak, że robimy produkt gotowy, czyli nasze opakowania uzupełniamy o dostarczone przez producenta fiolki perfum. Naszą współpracę opieramy więc przede wszystkim na zaufaniu. Wychodzę z założenia, że skoro ja chce mieć dobrze, to inni też muszą mieć dobrze i mam nadzieję, że pracownicy to odczuwają – podkreślił Bożyk.
Wizyta prezydentów w firmie Merkury Atelier zakończyła się dyskusją o sprawach bieżących, planach na przyszłość tak po stronie miasta, jak i właściciela przedsiębiorstwa. Włodzimierz Bożyk wspomniał o swoim marzeniu uruchomienia własnej kolekcji odzieży sportowej dla biegaczy. Wyraził też wolę zaangażowania się w miejskie życie sportowo – kulturalne, promowanie sportu, regionu i Polski.
fot. Magdalena Dalecka