Piotr Mandziara, nauczyciel wychowania fizycznego w Publicznym Gimnazjum Nr 2, dał ostatnio swoim uczniom doskonały przykład postawy godnej naśladowania. Na ich oczach, bez chwili wahania wskoczył do Wierzycy i uratował tonącego mężczyznę.
47-letni starogardzianin wpadł do rzeki tuż przy hali Ośrodka Sportu i Rekreacji. Zauważyli to uczniowie, którzy mieli tam lekcję wychowania fizycznego. Zaalarmowali swoich nauczycieli.
– Kiedy spojrzałem w tamtą stronę, mężczyzna dryfował z prądem rzeki. Wskoczyłem do niej. Podholowałem topiącego się na brzeg, który jest w tym miejscu dość wysoki. Ten człowiek był bardzo ciężki, bo praktycznie bezwładny. W dodatku jego ubrania były przesiąknięte wodą. Z pomocą przybiegli moi koledzy, Marek Murawski i Wojtek Myszk. Pomogli mi wyciągnąć mężczyznę. Bez nich to by się nie udało – mówi Piotr Mandziara.
Na miejsce natychmiast wezwano karetkę. Z mężczyzną zostali Wojciech Myszk i Marek Murawski. Pan Piotr musiał wrócić ze swoimi uczniami do szkoły. – Kiedy czekaliśmy na przyjazd pogotowia, próbowałem nawiązać z tym człowiekiem kontakt. Okazało się to dość trudne. Był przytomny, miał otwarte oczy, ale nic nie mówił. Wydawało się, że jest po prostu w szoku – opowiada Marek Murawski.
Mężczyzna został zabrany do szpitala na obserwację. Po niej wypisano go do domu. Wszystko dzięki błyskawicznej reakcji Piotra Mandziary. W takich sytuacjach czas odgrywa przecież kluczową rolę. Gdyby pomoc przyszła później, wypadek mógłby skończyć się tragicznie.
Piotr Mandziara pomógł ofierze wypadku nie po raz pierwszy. – W swoim życiu miałem już podobną sytuację. Tamta zdarzyła się jednak na drodze. Kiedy dojeżdżałem do skrzyżowania, ktoś uderzył w samochód jadący przede mną. Wówczas przez chwilę zastanawiałem się co zrobić, jak się zachować. Trwało to może 10 sekund. Potem wybiegłem z auta i próbowałem pomóc. Starałem się wyciągnąć pasażerów samochodów, które się zderzyły. Po paru chwilach dołączyli do mnie inni świadkowie zdarzenia. Zareagowałem jako pierwszy i chyba dałem innym dobry przykład – powiedział Piotr Mandziara.
Teraz pan Piotr dobry przykład dał również swoim uczniom. – Nie czuję się bohaterem, ale mam nadzieję, że dla tych młodych ludzi, których uczę to zdarzenie będzie lekcją na całe życie i w podobnej sytuacji zachowają się tak samo – mówi Piotr Mandziara.
Fot. Magdalena Dalecka