Nagrodzono młodych kociewskich publicystów

Dnia 29 maja 2015 roku Towarzystwo Miłośników Ziemi Kociewskiej w Starogardzie Gdańskim zorganizowało w Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia uroczyste zakończenie XVII już edycji Konkursu Publicystycznego im. Edmunda Falkowskiego. Celem konkursu adresowanego do uczniów gimnazjum i szkół ponadgimnazjalnych było zainteresowanie młodzieży problematyką regionalną, historią, tradycją, kulturą, współczesnym obliczem Kociewia. Na tegoroczny konkurs wpłynęło 20 prac z kociewskich szkół. Zespół oceniający zaproponował nagrodzić następujące prace.
I miejsce – godło „Znicz” – „Spacer po nekropolii w Piecach”
Adam Szuta z Publicznego Gimnazjum w Kaliskach,

II miejsce – godło „Kadr” – „Pelplińska Krwawa Jesień”
Krystian Rychłowski z Zespołu Szkól Ekonomicznych, w Starogardzie Gdańskim,
II miejsce – godło „Globus” – „Mój dziadek Jan – Kociewiak z wyboru”
Jan Bejma z Publicznego Gimnazjum nr 2, w Starogardzie Gdańskim,
III miejsce – godło „Barłożnianka” – „Kilka wspomnień o Barłożnie”
Martyna Siwczak z Zespołu Szkól Ekonomicznych
w Starogardzie Gdańskim,
III miejsce – godło „Wdzięczny wnuk”- „Moja rodzina na Kociewskiej Ziemi”
Mikołaj Dzienniak z I Liceum Ogólnokształcącego w Starogardzie Gdańskim,
III miejsce – godło „Kwiat” – „Błogosławiona z Kociewia”
Zuzanna Gdaniec z Publicznego Gimnazjum nr 2 w Starogardzie Gdańskim
Wyróżnienie – godło „Kot” – „Historia rodziny Prabuckich”
Krzysztof Prabucki z II Liceum Ogólnokształcącego w Starogardzie Gdańskim,
Wyróżnienie – godło „Indianin” – „Podaj duszy łyk nadziei…”
Julia Herold z I Liceum Ogólnokształcącego w Starogardzie Gdańskim,
Nagrody ufundowała Gmina Miejska Starogard Gdański i Towarzystwo Miłośników Ziemi Kociewskiej. W bieżącym roku nagrody dla najlepszego publicysty ufundował również obecny na uroczystości Senator Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Grzyb.
Dla obecnych uczestników konkursu, ich opiekunów i członków TMZK uczniowie Szkoły Muzycznej przygotowali koncert.
Prezes TMZK
Mirosław Kalkowski

Niżej drukujemy tekst pracy „ Spacer po nekropolii w Piecach” Adama Szuty z Publicznego Gimnazjum w Kaliskach, która zajęła I miejsce w konkursie.
Spacer po nekropolii w Piecach.
Bardzo lubię spacerować, a moje wędrówki często prowadziły mnie na cmentarz w mojej rodzinnej miejscowości. Kiedy byłem uczniem szkoły podstawowe, wracałem z lekcji właśnie tą drogą. Myślę, że chodzenie na cmentarz zaszczepiła we mnie moja mama. Odwiedzając grób mojego brata, zabierała mnie zawsze ze sobą. Miejsce to jest pięknie położone. Ma jakąś szczególną magię. Cisza i spokój sprawiają, że mogę tu uspokoić się i wyciszyć.
Cmentarz w Piecach jest stary, bo powstał przy parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w sierpniu 1913 roku. Położony jest na stoku wzgórza zwanego Czubnica. Ma ono wysokość 148m n.p.m. i znajduj się jakby w środku wsi, którą widać u jego stóp. Brama wjazdowa została zbudowana, z ciosanego kamienia i ma wysokość czterech metrów. Górne trzy rzędy są węższe, a na środku wyryty jest rok powstania tego oryginalnego wejścia – 1913. Przejście przez bramę ma kształt łuku. W nim osadzona jest metalowa brama. W centrum cmentarza postawiono pięciometrowy, modrzewiowy krzyż, na którym znajduje się figura ukrzyżowanego Chrystusa, przywieziono ją aż z Salzburga. W tamtym czasie były to tereny znajdujące się pod zaborem pruskim. Nadzór nad budową kościoła sprawował architekt Franz Kunst, całe wyposażenie kościoła (ołtarz, dzwony itp.) sprowadzono z Prus. Być może, właśnie na jego polecenie, sprowadzono z tak daleka również bramę cmentarną.

Nekropolia o powierzchni jednego hektara to miejsce pochówku wielu pokoleń. Spoczywają tu moi przodkowie i krewni: prapradziadkowie, dziadek i mój mały braciszek Janek. Ponadto przez dziesięciolecia chowano tu ludzi z całej okolicy, nawet z Kalisk.

Niektórych grobów, które powstały na początku, już nie ma, zastąpiły je inne lub po prostu nie ma już nikogo z rodziny, aby się nimi opiekował. Jednak nie mają tabliczek, a jeżeli jednak jakieś istnieją, są nie do odczytania, stoi tylko krzyż i drewniane lub betonowe obramowanie, które porasta mech. Najstarszymi grobami na cmentarzu w Piecach, które posiadają tablice, są trzy mogiły; Anny Jeschke z 1917 roku i prawdopodobnie jej męża Fanza Jeschke z 1918 roku. To bardzo stare groby, tabliczki są metalowe, a obramowanie grobów odlane z cementu i porosłe mchem. W trzecim grobie spoczywa Franciszek Lessnau pochowany w 1918 roku. Zmarł w wieku 44 lat. Pomnik wykonano też z cementu, ale tablica jest z czarnego marmuru i ma pięknie rzeźbiony ornament i napis, że był nauczycielem z Iwiczna. Pierwsza szkoła w Iwiczne powstała prawdopodobnie w 1819 roku. Uczęszczało do niej pięćdziesięcioro ośmioro uczniów. Nowy budynek szkolny, który zachował się do dziś, został wybudowany w 1878 roku. Wszyscy wiemy, że na terenach zaboru pruskiego część mieszkańców naszych kociewskich wsi stanowili Niemcy, a dzieci w szkołach uczyły się po niemiecku. Tak więc nauczycielami byli często właśnie Niemcy. W 2001 roku uroczyście otwarto w budynku szkoły Izbę Pamięci Izydora Gulgowskiego – nauczyciela, etnografa i propagatora kultury kaszubskiej, który właśnie tam się urodził. Na cmentarzu spoczywa wielu nauczycieli związanych ze szkołą w Piecach. Pochowana została tu nauczycielka i poetka ludowa Monika Błaszewska. W 1948 roku zaczęła pisać wierszem „Historię Pieców”. Utwór liczył prawdopodobnie 54 zwrotki, napisane 13-zgłoskowcem. Jest grób wieloletniej kierowniczki szkoły Edyty Słomińskiej oraz grobowiec kierownika i dyrektora Stefana Czarnowskiego z roku 2006.

Do najstarszych i Ne pewno najpiękniejszych można zaliczyć grobowiec rodziny Prabuckich z Iwiczna. Duży i okazały, przedstawia Zmartwychwstanie Pana Jezusa. Zaprojektował go prawdopodobnie jeden z braci Prabuckich, a wykonał budowniczy Klein z Pelplina. Powstał w 1933 roku, spoczywa w nim sędzia Sądu Okręgowego w Gdyni z rodzicami. Jest też grób pięcioletniej dziewczynki o imieniu Gertruda z 1947 roku. Nad tabliczką z białego marmuru dwie postacie, klęcząca dziewczynka i mały Pan Jezus trzymający swą dłoń na jej głowie. Zmarła na zapalenie opon mózgowych. To smutne, że nie można jej było uratować. Wtedy po wojnie, brakowało lekarzy specjalistów i nie było lekarstw na tę chorobę. Odeszła w ciągu kilku dni, pozostawiając swoich rodziców w smutku i rozpaczy. Zachowało się kilka takich pomników, które posiadają duże figury, np.: grób z 1951 roku, za tablicą znajduje się duży wizerunek Pana Jezusa Zmartwychwstałego na tle krzyża, przy innym stoi Anioł Stróż. Schodząc w dół cmentarza można zauważyć pomnik z 1944 roku. Tablica z białego marmuru, napis w języku niemieckim, przy tablicy figura dużych rozmiarów, przedstawiająca Anioła z dużymi skrzydłami.

Moją uwagę zwrócił grób małżeństwa, ona urodzona w 1869 roku, on w 1863 roku, zmarli w 1942 roku, najpierw ona a on trzy tygodnie później. Zachowały się pożółkłe fotografie, jego zamazana, ale jej wyraźna. Przedstawia kobietę, staruszkę ubraną jak w dawnej epoce z czepkiem na głowie.

Znajdują się tu też nagrobki pomordowanych w czasie II wojny światowej. Do takich należy grób rodziny Donarskich, w którym spoczywa leśniczy Jan, jego żona Helena i piętnastoletnia córka Gabriela. Rodzina ta pomagała tzw. bunkrarzom, czyli mężczyznom, którzy nie chcieli iść do niemieckiego wojska i ukrywali się w lesie. Leśniczy wraz z żoną zostali aresztowani przez policję z Osiecznej i w lesie zamordowani. Ich córkę, Gabrysię zabrali następnego dnia, podzieliła los rodziców. Mówiono, że sama musiała wykopać sobie grób. Jest mogiła Józefa Rekowskiego, urodzonego 29 maja 1895 roku. Był rolnikiem z Czarnego. Aresztowany za pomoc udzieloną polskiemu lotnikowi, który zbiegł z obozu jenieckiego w Małym Bukowcu. Konwojowany do pociągu w Kaliskach, został zastrzelony przez policjantów z Pieców w lasku na zachód od stacji kolejowej w 1944 roku. Zamordował go jego przyjaciel, który z gospodarstwa Rekowskiego wysyłał do Niemiec paczki żywnościowe dla swojej rodziny. W miejscu morderstwa stoi pomnik.

Cmentarz w Piecach to również miejsce spoczynku księży związanych z tą parafią. Jest grobowiec księdza Bogdana Bilińskiego, zakonnika i misjonarza z 1976 roku. Drugi księdza Maksymiliana Machajewskiego, pierwszego administratora, a później proboszcza parafii Piece do 1975 roku. Jako emeryt mieszkał w Piecach, a zmarł w 1985 roku.

Pomniki z kamienia zaczęły pojawiać się na cmentarzu około 1993 roku. Do najładniejszych należy na pewno grobowiec rodziny Rawickich. Powstał na miejscu pierwszego pomnika, w którym spoczywał Edmund Trawicki – organista z Pieców, człowiek bardzo lubiany, pełen pogody, wesoły, szanowany przez mieszkańców miejscowości. Zmarł w wieku 53 lat. Kiedy niespodziewanie w wieku 50 lat zmarł jego syn Sławomir Trawicki, właściciel zakładu kamieniarskiego, na miejscu poprzedniego pomnika został postawiony nowy z czarnego kamienia, białymi rzeźbami i figurą anioła nad tablicą główną. Spoczywają tu Edmund – ojciec, Piotr i Sławomir jego synowie. Grobowiec ten znajduje się w tak zwanej nowej części cmentarza, powstałej w 1983 roku, która bardzo różni się od starej części. Większość znajdujących się tu grobów wykonano z kamienia, z granitu lub marmuru. Teren jest równy, a groby nowe i zadbane. Lecz to właśnie stara część cmentarza ze starymi pomnikami nadaje temu miejscu charakter i zmusza do zastanowienia.

Kiedy chodziłem od jednego grobu do drugiego, robiąc notatki, czytając napisy na płytach nagrobnych, robiąc zdjęcia, zrozumiałem, że to miejsce ma pewną atmosferę, która sprawia, że myśli się o tych ludziach, jak żyli, pracowali. Jedynym śladem po nich są te mogły i tak długo jak dba się o nie, to tak długo mogą jeszcze żyć, chociaż w naszej pamięci.
Cześć ich pamięci!