Spotkanie autorskie Mateusza Bruckiego promujące jego najnowszy tomik poezji „Epicentrum i inne bliskopisy” przyciągnęło do Miejskiej Biblioteki Publicznej w Starogardzie Gdańskim sporo miłośników poezji. Bohater wieczoru nie tylko uraczył uczestników wierszami, które sam przeczytał, ale też głęboką refleksją na temat tego, czym jest dla niego poezja. Spotkanie poprowadziła Beata Graban.
„Mateusz Brucki urodził się w Starogardzie. To Kociewiak całym serem. Uwielbia grząski język polski, więc codziennie ów język pokazuje uczniom. Miłośnik teatru, więzień kilku lektur, choć częściej zachwyca się malarstwem. Entuzjasta Borów Tucholskich. Niekonkursowicz. Tu i tam – laureat” – taki opis można przeczytać na ostatniej stronie tomiku.
Poezja to rodzaj ekshibicjonizmu
Istotnie Mateusz uczy języka polskiego w szkole podstawowej. Jego pasją jest poezja, chociaż ponad literaturę stawia malarstwo. Ulubionym poetą jest Bolesław Leśmian, a miejscem na ziemi Bory Tucholskie. Nie zależy mu na konkursach, gdyż uważa, że nie są wyznacznikiem prawdziwych talentów.
Na pytanie, czym jest dla niego poezja, odpowiada cytatem Wisławy Szymborskiej, która napisała „ nie jedna chwiejna odpowiedź na to pytanie już padła, a ja nie wiem i nie wiem, i trzymam się tego, jak zbawiennej poręczy”.
Poeta podkreślił, że gdyby miał już definiować to pojęcie, powiedziałby, że poezja to wewnętrzny głos, potrzeba wyrażenia siebie. Pisanie wierszy nazwał pewnego rodzaju duchowym ekshibicjonizmem, ponieważ pisząc wiersz, autor wyraża swoje emocje, uczucia i nastroje. W ten sposób stara się określić swój stan, czy stosunek do otaczającego go świata.
O tym właśnie traktuje najnowszy tomik poezji Mateusza Bruckiego pt. „Epicentrum i inne bliskopisy”, którego promocja odbyła się 18 stycznia w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Starogardzie Gdańskim. Spotkanie z autorem poprowadziła Beata Graban.
Wielowymiarowa przemyślana opowieść
— „Epicentrum i inne bliskopisy” to twój piąty tomik poezji. Praca nad tym zbiorem wierszy trwała lata. Dlaczego ten proces twórczy był tak długi? — zapytała prowadząca.
— To prawda. Nad tym zbiorem pracowałem blisko 7 lat. Zależało mi na tym, aby był spójną opowieścią o tym, co jest mi bliskie. Pojawiają się tu bliskie memu sercu osoby, miejsca, sprawy i dzieła. Nie chciałem, aby to był zbiór utworów, które udało mi się napisać i które mogłyby wypełnić strony publikacji. Ten zbiór miał być od początku do końca przemyślaną i uporządkowaną opowieścią. Myślę, że mi się to udało. Jestem z tego dzieła bardzo dumny — powiedział poeta.
Obraz, cytat i komentarz
Tomik składa się z 29 wierszy podzielonych na pięć części. Dwa z nich stanowią dłuższe poematy. Każdy wiersz inspirowany jest obrazem polskiego lub zagranicznego malarza. Dodatkowo poeta każdy z nich opatrzył cytatem, pochodzącym z utworów napisanych przez pisarzy i poetów, którzy odcisnęli wyraźne piętno na sercu autora w czasie jego literackiej edukacji.
— Stosuję tu rodzaj wypowiedzi nazywany ekfrazą. Są to utwory liryczne zainspirowane plastycznymi dziełami sztuki najczęściej obrazami, ale to może być również rzeźba, budynek, wszystko co postrzegamy zmysłem wzroku. W moim przypadku to jednak nie tylko liryczny komentarz do tego, co artysta chciał wyrazić. Użyte w tej opowieści obrazy są pretekstem do snucia dalszych rozważań. Są punktem wyjścia. Dopełnia je motto lub cytat, które wchodzą w swoisty dialog z tym, o czym pisze. To też wyraz hołdu dla wszystkich moich mistrzów – dodał poeta.
Inspiracje wyrażone w słowie
Jeśli chodzi o polskich malarzy Mateusz Brucki inspiracje zaczerpnął od Jacka Malczewskiego, Stanisława Ignacego Witkiewicza oraz Stanisława Wyspiańskiego. Spośród malarzy zagranicznych najwyżej ceni sobie twórczość Francisco Goya, Marca Chagalla, Paula Cézanne, Kenta i Pietear Bruegel (starszego). Wśród poetów, z których zaczerpnął cytaty, znaleźć można słowa Małgorzaty Hillar, Adama Mickiewicza, Bolesława Leśmiana, Rafała Wojaczka, Witkacego, Tadeusza Nowaka, Haliny Poświatowskiej, Kofty czy Stachury.
Edytorskie mistrzostwo świata
Jak zauważyła Beata Graban tomik Mateusza Bruckiego to opowieść wielowymiarowa opowiedziana nie tylko słowem, ale również formą przestrzenną. Szczególną uwagę zwróciła na stronę edytorską tomiku.
— Nie tylko treść jest wyjątkowa, również szata graficzna choć prosta świadczy o niecodzienności tego dzieła. Zaprasza do tego, aby najpierw rozsiąść się, rozgościć i zadomowić w tym tomiku poprzez jego obejrzenie. Cały układ wierszy, towarzyszące im reprodukcje obrazów, rodzaj czcionki, jej kolor, sama okładka, która symbolicznie nawiązuje do tytułu, wszystko to razem stanowi o wielkiej wyjątkowości tej publikacji – podkreśliła prowadzącą.
Tomik wydała Fundacja Oko-Lice Kultury, która wspiera młodych twórców i artystów z Kociewia. Mateusz Brucki podziękował wydawcy za kosmiczną pracę, której efekt przerósł najśmielsze jego wyobrażenia.
— Ja tylko zadbałem o układ wierszy i ich kolejność. Całą robotę edytorską wykonał Lech Zdrojewski, za co mu bardzo dziękuję. Od lat nasza twórcza współpraca opiera się na wielkim zaufaniu. W przypadku powstawania tego tomiku, była też ciekawą i fascynującą przygodą — powiedział Mateusz Brucki.
Lech Zdrojewski potwierdził słowa autora, podkreślając, że dla niego obcowanie z tak delikatną i subtelną poezją było wielką przyjemnością.
— Mateusz inspiruje słowem, w którym pokazuje czyste piękno — powiedział wydawca.
Drewno zamknięte w epicentrum i Mateuszowe neologizmy
Tytuł publikacji i kawałek drewna ze zdjęcia na okładce nawiązują do ważnych wydarzeń, których Mateusz był świadkiem, a które były swoistą inspiracją dla jego twórczości.
— Dla mnie epicentrum to jest Łążek, wieś w Borach Tucholskich, miejsce bardzo bliskie mojemu sercu, ze względu na to, że stamtąd pochodzą moi przodkowie. W 2015 roku przez ten las przeszło tornado. Jego skutki były porażające. Zabrałem wówczas stamtąd kawałek drewienka, który stał się moim epicentrum. Ostatni wiersz z tego tomiku o tym tytule zadedykowałem mojemu dziadkowi Józefowi – przyznał się Mateusz.
Jeśli chodzi o „bliskopisy” autor wyjaśnił, że jest to wymyślone przeze niego słowo, które wyraża jego zamiłowanie do bliskich mu osób,miejsc i spraw.
— Jak powiedział wybitny poeta Wojciech Kass „Poeta jest dawcą języka”. Daleko mi jednak do poetów lingwistów – powiedział Mateusz. – Uwielbiam jednak neologizmy. Podobnie jak niekwestionowany mistrz tej językowej innowacji Bolesłw Leśmian, lubię nasz język trochę udziwnić czy odmienić – dodał poeta.
Spotkanie autorskie z udziałem Mateusza Bruckiego upłynęło w bardzo przyjaznej atmosferze. Uczestnicy mieli wiele pytań, a dyrektor Biblioteki Anna Zagłoba- Góralska zaproponował współpracę przy stworzeniu w Starogardzie warsztatów literackich, w których swoje talenty mogliby szlifować mieszkańcy całego Kociewia.
Na zakończenie uczestnicy spotkania mieli okazję zaopatrzyć się w tomik poezji Mateusza i poprosić autora o dedykację.