Firma Restal ze Starogardu Gdańskiego istnieje na rynku ponad 30 lat. Zarządzają nią dwie kobiety – mama i córka. W środę, 16 czerwca gościem właścicielek Elżbiety Rembiasz i Moniki Rembiasz-Piersiak był Janusz Stankowiak. To trzydziesta szósta wizyta prezydenta u przedsiębiorcy w ramach „Spotkań z lokalnym biznesem”.
Firma RESTAL powstała w 1980 r. Od 1998 roku prowadzi ją Elżbieta Rembiasz. W 2006 roku do zarządu dołączyła jej córka Monika Rembiasz-Piersiak. Właścicielki z powodzeniem mierzą się z trudną metalową branżą. W środę, 16 czerwca odwiedził je prezydent miasta Janusz Stankowiak oraz wiceprezydent Tadeusz Błędzki. Była to ich trzydziesta szósta z kolei i druga po roku przerwy wizyta u przedsiębiorcy w ramach „Spotkań z lokalnym biznesem”. Towarzyszyli im prezes SKB ZP Barbara Stanuch i Bartosz Grochowski prezes firmy PressMann.
– Mama ma wykształcenie medyczne, ja – ekonomiczne. Los sprawił, że pracujemy w metalowej branży. Nie jest łatwo, bo czasami brakuje nam wiedzy technicznej, ale mając wokół siebie dobrych fachowców i zaufanych ludzi nie musimy znać nazw każdego produkowanego przez nas asortymentu, a w stałej ofercie mamy ponad 4000 detali – powiedziała Monika Rembiasz-Piersiak
– Kiedy po śmierci męża w 1998 roku przejęłam rodzinny biznes, asortymentu uczyłam się na hali porównując wyprodukowane elementy z ich odpowiednimi w katalogu. Ktoś może pomyśleć, że kobieta w tej – powiedzmy – „męskiej” branży nie da sobie rady, ale jak widać firma działa i ma się dobrze. Jesteśmy szanowani na rynku, co potwierdzają certyfikaty i liczne nagrody, o które wcale nie zabiegaliśmy. Po prostu nasi odbiorcy doceniają jakość naszej pracy. Myślę, że najważniejsze to zaufać właściwym ludziom. Ja zaufałam, otworzyłam się na nich i czerpałam od nich wiedzę. Oni uwierzyli we mnie. Do dzisiaj to daje mi siłę. Biorę udział w konferencjach, bynajmniej nie z nadmiaru czasu, ale by się dokształcać. Poza tym od 1999 roku jestem członkiem Rady Izby Producentów i Usług na rzecz Kolei. Działam też w Gdańskiej Izbie Rzemieślniczej. Kontakty, które dzięki temu zdobywam, też pomagają – przyznała pani Elżbieta.
Przedsiębiorstwo oferuje usługi w zakresie obróbki metali – obróbka skrawaniem, szlifowanie, spawanie, obróbka plastyczna i hartowanie. Głównym filarem jej działalności jest produkcja części i podzespołów metalowych na potrzeby przemysłu kolejowego, a od 2001 roku również dla branży rolniczej. Firma produkuje elementy lokomotyw, wagonów i innych pojazdów szynowych, głównie sworznie i tuleje oraz maszyny rolnicze, które służą do czyszczenia ziaren.
– Jesteśmy małą firmą. Zatrudniamy 25 pracowników. Przez 30 lat stworzyliśmy bardzo stabilny zespół wykwalifikowanych operatorów, programistów i technologów konstruktorów. Dzisiaj trudno o dobrego fachowca, zwłaszcza że nasza produkcja nie jest powtarzalna. Czasem produkujemy kilkaset takich samych elementów np. Intercity, a czasem tylko 20 sztuk dla indywidualnego klienta. Nasz operator musi być jednocześnie programistą. Podobnie, jeśli chodzi o maszyny rolnicze. Jesteśmy ich pomysłodawcami i konstruktorami. Staramy się być elastyczni i dawać naszym pracownikom, którzy mają ambicje, przestrzeń do poszerzania swoich kompetencji, zwłaszcza że jak wspomniałam dzisiaj trudno znaleźć młodego człowieka z chęcią do pracy i nauki zawodu w praktyce – tłumaczyła Elżbieta Rembiasz.
Wspomniała o braku szkolnictwa zawodowego w Starogardzie Gdańskim i kłopotach z pracownikami. – Młodzi ludzie nie mają etosu pracy. Nie zależy im, a my nie możemy pozwolić sobie na stratę czasu, by wyszkolić kogoś, kto za chwilę powie nam, że tej pracy nie czuje – dodała właścicielka.
Goście byli ciekawi, czy firma odczula skutki pandemii i jakie ma plany na przyszłość. Właścicielki nie zaprzeczyły, że w czasie lockdownu ich obroty spadły o ok. 20-30%. – Mamy jednak świadomość, że ta obniżka podyktowana jest chwilowym spadkiem potrzeb naszych odbiorców, z których żaden od nas nie odszedł. W tej chwili np. wszystkie nasze maszyny rolnicze sprzedają się „na pniu”. Jeśli chodzi o przyszłość, mamy pomysły, ale trudno nazwać je planami. W świecie ogarniętym pandemią trudno cokolwiek planować – powiedziała Monika Rembiasz-Piersiak. – Borykamy się np. z ciągłym brakiem surowców, brakiem stali, rur i wałków, które wykorzystujemy do produkcji, ceny też ciągle skaczą, co nie sprzyja planowaniu. Skupiamy się raczej na bieżącym zaspokajaniu potrzeb naszych klientów – spuentowała młodsza właścicielka.
Spotkanie tradycyjnie zakończyła wizyta w hali produkcyjnej. Gości oprowadził Rafał Alechniewicz – kierownik produkcji oraz Tomasz Schilling – technolog instruktor, którzy skrupulatnie tłumaczyli im procesy technologiczne i system kontroli jakości wyprodukowanych elementów.
fot. Magdalena Dalecka