Mówi się o nich „auta z duszą”. Mają po kilkadziesiąt lat i bogatą historię. Ciągle sprawne i w świetnej kondycji. Te nieśmiertelne symbole i autorytety motoryzacji nieustannie zachwycają i pozwalają wrócić pamięcią do odległych lat. Bywają obiektami westchnień i wielkich miłości. Na drogach wzbudzają powszechne zainteresowanie przechodniów. 23 lipca „zabytkowe perełki” zjechały się do Starogardu na VII Zlot Weteranów Szos – Historia na kolach.
Od 7 lat latem na dwa dni do Starogardu zjeżdżają właściciele pojazdów zaliczanych do grupy unikatowych, produkowanych do roku 1980 oraz konstrukcji zaliczanych do grupy tak zwanych „demoludów”. Toteż w sobotnie przedpołudnie Stado Ogierów wypełniło się wiekowymi autami z różnych zakątków świata. Starogardzianie mieli okazję podziwiać ponad 250 samochodów i motocykli wielu marek polskich i zagranicznych oraz usłyszeć niejedną barwną historię na kołach.
Nie było osoby, która nie zatrzymałaby się na moment przy niewielkim kabriolecie MG rocznik 1953. Zachwycał nie tylko niewielkim rozmiarem, ale też kształtem widzianym nie raz w powojennych angielskich filmach. Nazwa tego auta pochodzi od „Morris Garages”, dealera samochodów marki Morris.
– Typowa angielska prosta konstrukcja. Niedawno skończyłem remont – powiedział właściciel. Pan Henryk już po raz piąty przyjechał na zlot z Przodkowa koło Kościerzyny. – Wcześniej przyjeżdżałem Willisem. Cztery lata temu znalazłem MG na norweskiej farmie koło Stavanger. Stal pośród stada owiec – dodał z uśmiechem. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Kosztował mnie pół litra polskiej wódki i kilka tysięcy koron. To był absolutny wrak. Nie miał kokpitu, liczniki i lampy leżały na siedzeniach. Wszystko wymagało wymiany. Dwa i pół roku zajęło mi, aby znowu tchnąć w niego życie, ale było warto, bo chodzi jak złoto. Znam każdą śrubkę tego auta. Mógłbym go złożyć od podstaw z zamkniętymi oczami.
Nie tylko zagraniczne auta budziły zachwyt. Nieustanny tłum ciekawskich gromadził się wokół polskich małych i dużych Fiatów, Syrenek i Warszaw.
– Jesteśmy co roku na Zlocie od samego początku. W tym roku przyjechaliśmy 46 letnią Warszawą – pochwalił się pan Bartosz . To auto towarzyszy nam piąty raz. Nie ma to jak wygodna kanapa z przodu i dużo miejsca w aucie – śmiał się właściciel. Pasów nie trzeba zapisać bo ich nie ma. Na pierwszych dwóch zlotach byliśmy z Syrenką – przypomniał kolega z Bielska, z którego w czterech przyjechali na Zlot. To od niej zaczęła się moja przygoda ze starymi samochodami – dodał pan Bartosz. Przegrałem zakład, którego stawką było właśnie to auto. Piękna była, ale się zepsuła. Warszawę kupiłem 5 lat temu. Bywało, że jeździliśmy nią z kumplami na dyskoteki i robiliśmy zawsze niezłe wrażenie, bo to już antyk – zaznaczył.
Z kolei pana Andrzeja z Wejherowa miłością do motocykli zaraził ojciec. Mimo, że zdarzył mu się poważny wypadek, pasja do jednośladów nigdy w nim nie wygasła. Po 20 latach kupił Junaka. Przerobił go i udoskonalił. Potem dokupił drugiego i Hondę.
– Czasem klnę na te motocykle, ale nerwy trwają krótko – powiedział pasjonat. I tu nawet nie chodzi o samą jazdę ale o to, że człowiek przyjdzie popatrzy, pogłaszcze, coś dokręci, doda nowego, udoskonali. To daje radość.
Motocykli na zlocie nie brakowało. Dominowały Junaki, Jawy, Triumphy, CEZETy czy WSK. Naprawdę było co podziwiać i na czym oko zawiesić.
Impreza od lat gromadzi nie tylko fanów motoryzacji, ale też miłośników dobrej muzyki. Również w tym roku organizatorzy zapewnili uczestnikom Zlotu solidną dawkę punk rocka. Pojawiły się tez rytmy reggae, a nawet klasyczny oldschoolowy heavy metal. Na scenie wystąpiła miejscowa kapela – Drachells, zespół Banderola ze Skarszew oraz Majestic z Gdańska. Większość czekała jednak na koncert zespołu Elektryczne Gitary. „Jestem z miasta”, „Dzieci”, „Co ty tutaj robisz”, „Kiler”, „Nie jestem sobą” – kultowe już piosenki śpiewał z zespołem prawie 10 tysięczny tłum widzów, który znakomicie się przy nich bawił.
Zlot zakończył się w niedziele paradą uczestników ulicami miasta na swoich oldschoolowych maszynach oraz zbiorowa msza święta połączona ze święceniem pojazdów.
Organizatorami VII Zlotu Weteranów Szos – Historia na kołach są Starogardzkie Centrum Kultury i Klub Motocykli Dawnych.